Przejdź do głównej nawigacji Przejdź do treści Przejdź do stopki Przejdź do mapy portalu

Specjalny Punkt Etapowy Zachodni w Dziedzicach

Co łączy Czechowice-Dziedzice z Gdańskiem i Szczecinem? Kiedy nasze miasto odgrywało równie ważną rolę jak te dwa duże porty nad Bałtykiem? Na to intrygujące pytanie odpowiada kolejny tekst przygotowany przez Towarzystwo Przyjaciół Czechowic-Dziedzic. Tym razem jest to materiał o Specjalnym Punkcie Etapowym Zachodnim w Dziedzicach, przez który w latach 1945–1947 przeszło blisko 500 tys. ludzi, powracających po wojennej tułaczce do ojczyzny.

Wyładunek z pociąguW wyniku II wojny światowej wielu Polaków znalazło się z dala od ojczyzny lub poza jej nowymi granicami. Droga powrotna do Polski dla większości z nich wiodła przez Państwowy Urząd Repatriacyjny, który powołano dnia 7 października 1944 roku. Podstawowym celem PUR miało być przeprowadzenie repatriacji ludności, która wskutek zmiany granic pragnęłaby repatriować się z ziem utraconych na tzw. ziemie odzyskane lub powrócić z wojennej tułaczki do kraju. Po podjęciu pracy przez PUR w 1945 r. zorganizowano wzdłuż granic ogółem 16 punktów etapowych. Był wśród nich Specjalny Punkt Etapowy Zachodni w Dziedzicach, przeznaczony głównie dla powracających z amerykańskiej strefy okupacyjnej Niemiec i Austrii oraz Włoch, a także innych krajów południowych. Pozostałe punkty to m.in. w Szczecinie dla repatriantów z brytyjskiej stref okupacyjnej Niemczech oraz w Gdańsku – dla powracających z Anglii. Te trzy ośrodki odgrywały dominującą rolę. Z ogólnej liczby 1,3 mln repatriantów, którzy przewinęli się przez wszystkie punkty PUR niemal 500 tysięcy wróciło do ojczyzny przez Dziedzice. Fakt ten dostatecznie ilustruje znaczenie tego punktu. Najwięcej, bo 359 182 osób przyjechało do Dziedzic z terenu amerykańskiej strefy okupacyjnej w Niemczech. Ze strefy francuskiej powróciło 46 714 osób, a z samej Francji – 42 228. Z Austrii przybyło 16 252 repatriantów, z Czechosłowacji – 14 502, z 506 Belgii – 7 758, z Włoch – 4 070, z Węgier – 2 556, z Rumunii – 1 966, ze Szwajcarii – 1 942, z Jugosławii – 1 428704. Z Palestyny powróciło – 978 osób, a z Holandii – 414 osób. Po kilka osób przejechało przez Dziedzice z Anglii oraz Grecji. Nie zabrakło również repatriantów z Azji i Afryki – 705 osób.

Ten tak znaczący Specjalny Punkt Etapowy Zachodni w Dziedzicach został utworzony w maju 1945 r. i pracował do dn. 11.04.1949 r. Z dniem 1.01.1949 r. przemianowany został na Specjalny Punkt Przyjęcia w Dziedzicach. Personel w 1945 r. liczył w maksymalnym składzie do 126 osób. W Dziedzicach dla potrzeb punktu przekazano 15 budynków o łącznej pojemności 4 000 miejsc. Jak opisywała prasa „(...) na Punkcie Etapowym w Dziedzicach ruch jest wielki. Codziennie przychodzą transporty Polaków wywiezionych na roboty lub do obozów koncentracyjnych do Niemiec. Nieraz przez dzień przewali się przez tę placówkę do 3 tysięcy ludzi. Zabawiają tu niedługo, najwyżej 24 godziny. Zresztą PUR nie potrzebuje się o to nawet starać. Każdy z przybyłych rwie się do domu i korzysta z najbliższego pociągu, aby jak najprędzej dostać się do stron rodzinnych (...) Gorzej jest, jeżeli transport przyjedzie w nocy. W Dziedzicach panują nieprzeniknione ciemności, bo elektryczności jeszcze nie  ma, trudno trafić więc z dworca do niedalekiego zresztą schroniska. Co gorsza, ginie wtedy niejedna walizka z ostatnim nieraz mieniem repatrianta, a co najgorsze zostaje zachwiana ufność, z jaką wygnaniec wraca do kraju (...)” (Dziennik Zachodni nr 211 z dn. 15.09.1945 r). Wśród powracających do ojczyzny było wielu żołnierzy np. 1 września 1945 r., w szóstą rocznicę napaści Niemców na Polskę, do Dziedzic przybyło 2000 oficerów polskich zwolnionych z obozu w Murnau z gen. Bończą-Uzdowskim. 

Pozytywne spojrzenie na pracę punktu przedstawiał list powracającego do kraju - z obozu koncentracyjnego w Austrii - Stanisława Średzińskiego z Kalisza: 
„... na terenie ośrodka polskiego w Ebensee w Górnej Austrii (...) roznoszone są plotki o okropnych warunkach panujących w Dziedzicach (...) twierdzi się, że ok. 50 tysięcy repatriantów pozostaje przez długie tygodnie w Dziedzicach bez opieki, o głodzie i pod gołym niebem. Plotki wpływały na wiele osób (...).
Zebrzydowice. Pierwsza polska stacja. Polscy kolejarze na służbie. PCK wydaje nam chleb i zupę. Jak mi smakował ten polski razowiec! (...). Wojsko polskie sprawnie i szybko przeprowadza kontrolę celną. Siadamy po raz pierwszy w wagony osobowe i jedziemy do Dziedzic. 
Dziedzice. Stacja udekorowana polskimi flagami i transparentami, wyrażającymi powitanie repatriantów. Po wyjściu z dworca zwraca moją uwagę szyld Schroniska Diecezjalnego Związku „Caritas”. Udaję się tam. W kancelarii schroniska uprzejmie przyjmuje nas kierowniczka, p. Wanda Brożek. Po  spisaniu naszych personalii dostajemy smaczną zupę. Schronisko zasadniczo przeznaczone jest dla matek z dziećmi, jednak w związku z transportami rozciąga swoją opiekę i na mężczyzn. Duże, jasne i czyste sale. W każdej sali po kilkanaście łóżek i stosy sienników, które z braku łóżek rozciąga się na podłodze. Na jednej sali matki z dziećmi (...). Szybko i sprawnie załatwiają tu sprawy naszych dowodów i otrzymujemy 100 zł zapomogi na dalszą podróż (...)”.

Należy wspomnieć o dobrej opiece medycznej w Dziedzicach. Pewnym potwierdzeniem tego jest np. fakt, że w sali porodowej punktu etapowego przyszło na świat 41 dzieci, natomiast tylko 5 osób zmarło w przejeździe przez Dziedzice. Placówki sanitarne PUR obejmowały punkt dworcowy pierwszej pomocy sanitarnej w postaci małego ambulatorium przy dworcach. Kierowały nim pielęgniarki dyżurujące na zmianę przez 24 godziny. Punkt był zaopatrzony w leki, środki dezynfekcyjne, posiadał kuchnię czynną całą dobę, ambulatorium, udzielającego doraźnej pomocy lekarskiej i z zakresu tzw. małej chirurgii, izbę chorych, Istniała też izolatka dla chorych zakaźnych lub podejrzanych o zakaźną chorobę, kąpielisko i odwszawialnia. Ponadto w Dziedzicach z racji dużej przepustowości repatriantów utworzono izbę matki i dziecka, działała też sala porodowa.

Znaczenie punktu widoczne było w licznych doniesieniach prasowych z tego okresu np. pismo „Repatriant”, Nr 4 (55), z dn. 30.01.1947 r. zamieściło artykuł pt.: „Pierwszy transport z Libanu i Indii” – „(...) w ub. tygodniu do Dziedzic przybył pierwszy transport polskich repatriantów z Libanu i Indii w liczbie 600 osób”. Z okazji przybycia przez ten punkt półmilionowego repatrianta – po dwóch latach jego działalności w czerwcu 1947 r. – władze PUR-u zorganizowały nawet w Dziedzicach specjalną konferencję prasową.

Wielka powojenna wędrówka ludów była trudnym wyzwaniem dla jej uczestników. Dalsze losy wędrujących przez Dziedzice tułaczy często nie były łatwe, ale to tu na naszym dworcu i w pobliskich budynkach znaleźli pierwsze schronienie na ojczystej ziemi.