W 1929 roku wyjątkowo sroga zima nawiedziła nasze miasto. Towarzystwo Przyjaciół Czechowic-Dziedzic przygotowało materiał o wydarzeniach, które odnotowali kronikarze w tamte mroźne dni.
W pamięci naszych dziadków zima 1929 roku zapisała się jako bardzo surowa. Notatki z zimowych dni pozostawił Leopold Piesko kierownik dziedzickiej szkoły (dzisiejsza Szkoła Podstawowa nr 7) i zarazem zastępca wójta. Zapisał w nich (pisownia oryginalna):
„Surowa zima szczególnie dała się we znaki, kiedy w lutym temperatura wynosiła: 1 lutego 1929 roku -28°C, 2 lutego -29°C, 7 lutego -25°C, 10 lutego -32°C, 11 lutego -35°C, a w zaciszu -40°C, 12 lutego -28°C. Zmarzły ptaki i zwierzyna w lasach. W szkole - po kilkoro dzieci (w klasie nie ogrzanej było -10°C).
Ks. proboszczowi Karolowi Frankowi w dniu 11 lutego na Mszy św. o godz. 7 rano zamarzło wino w kielichu. Z powodu mrozu nie doszedł do skutku zapowiadany strajk w kopalni „Silesia”.
W składach węgla u Ludwika Giży, Maxa Fuchsa na „Warcie”, u Pawła Heroka, nie było kawałka węgla. Na kopalni „Silesia” również stali codziennie furmani i często nie otrzymywali węgla. Ludzie marzli nie mając węgla, a najwięcej wycierpieli biedni w pierwszych dwóch tygodniach lutego, kiedy były największe mrozy.
13 lutego rano -28°C. Ostry wiatr tnie w twarz. Pogrzeb Ottona Zubra - mowa pogrzebowa z powodu mrozu odbyła się w kościele, a nie nad grobem.
Po silnych mrozach w lutym 1929 roku z początkiem marca nastały chłodne, ale słoneczne dni (-8°C rano, w południe +5°C). Śnieg stopniowo tajał w dzień, a w nocy zamarzał, dlatego nie doszło do powodzi, o którą się obawiano. Poczyniono już przygotowania celem ochrony w czasie powodzi.
21 marca przyszedł pierwszy deszcz po śniegach i mrozach. W następnych dniach sypał śnieg.
31 marzec - Wielkanoc była śnieżna, w Sobotę Wielkanocną padał deszcz ze śniegiem. Procesji rezurekcyjnej nie było.
4 kwiecień - śnieg pada wciąż, rano -4°C okna zamarznięte. Rolnicy nie mogą siać, ani pracować w polu.
14 kwiecień - pierwsza piękna niedziela po kilkumiesięcznych mrozach i śniegach. W cieniu +15°C. Pszczoły wyleciały z ula i wracały z pyłkiem na nóżkach. W stronę Goczałkowic ruszyli pierwsi spacerowicze. Po południu ochłodziło się i około 17-tej na północy odezwał się pierwszy grzmot.”
Tak dotkliwa zima dała się we znaki wszystkim mieszkańcom. Pisano o niej także w kronice Szkoły Wydziałowej (dzisiejsza Szkoła Podstawowa nr 5) gdzie zanotowano.: „ W dniach 11-17 lutego 1929 roku szkoły w całym kraju zamknięto z powodu niezwykle surowej zimy. W Czechowicach zanotowano 11 lutego -42°C o godz. 7 rano, 12 lutego było -38°C, a 13 lutego -37°C.”
Zima ta pozostawiła ślady nie tylko w pamięci mieszkańców Czechowic i Dziedzic, ale można o niej przeczytać w wielu kronikach polskich i zagranicznych z tego okresu. Dowiadujemy się tam, że np. pod Otwockiem koło Warszawy wymarzły wtedy jedne z największych sadów w Polsce, we Wrocławiu (wówczas w Niemczech) trzeba było kruszyć gruby lód na Odrze. W innych dokumentach z epoki np. analizach przemysłu węglowego z 1931 roku czytamy, że konsumenci w obawie przed powtórzeniem srogiej zimy roku 1928/1929 porobili z końcem 1929 roku bardzo znaczne zapasy węgla, ale kolejna zima 1929/1930 roku okazała się łagodna.